Dzień dziewiąty, przedostatni półkolonii minął pod znakiem przeróżnych aktywności
i tematów. Najpierw wspominającą wycieczkę do Kurozwęk dzieci robiły wizerunek bizona: na kartce formatu A4 jego gotowe kontury pomalowały kredkami ołówkowymi lub woskowymi (najlepiej malowało się na papierze kredkami do twarzy dopóki nie zostało to odkryte i zabronione ), a potem naklejały mu sierść z brązowej wełny, albo plasteliny. Potem dzieci bawiły się w tropiciela zwierząt: dobierały wizerunek zwierzęcia do śladów jego stóp. Po tej aktywności nadszedł czas na cukierkowo – ruchową rywalizację. Dzieci w 5 osobowych grupach usiłowały rozbić mieczem swoje „banki” ze słodyczami. Specjalnie skonstruowane torebki wisiały na sznurkach w holu,
a kolejne osoby usiłowały dwukrotnym uderzeniem miecza rozciąć je i jego zawartość (słodycze) zdobyć dla grupy. Nie było to wcale łatwe!
Po cukierkowej walce nadszedł czas na właściwy temat dnia: cztery żywioły: ziemię, wodę, ogień i powietrze. Poopowiadaliśmy sobie trochę o nich, o dobrach i zagrożeniach jakie niosą, a potem kilkoosobowe grupy odegrały je pantomimą. Żywiołu powietrze użyliśmy, żeby napompować długie balony i porobić z nich figurki. Okrągłego balonu użyliśmy do zabawy w żywioły. Prowadzący rzucał do jakiegoś dziecka balon, a ono podawało zwierzę albo stworzenie, które w nim żyje (np. powietrze → anioł). Potem graliśmy w słowa związane z żywiołami i „w milczenie”. „W milczenie” dla wyciszenia się (oraz regeneracji uszu i gardeł – swoich i tych wychowawców…) przed pysznym obiadkiem.
W czasie poobiedniego relaksu były filmy o żywiołach, które wkrótce przegrały zaciętą (nierówną?) walkę z filmami o Pszczółce Mai. Potem była filozofia i znów żywioły praktycznie, - tym razem woda. Siedzące za dużym kolonijnym stołem dzieci musiały przekazywać sobie z rąk do rąk plastikowe kubki wypełnione po brzegi wodą, - ostrożnie.: kto rozlał – odpadał z gry. Po tej zaskakująco emocjonującej zabawie nastąpił czas na podwieczorek: ciastka i owoce. Następnie dzieci zajęły się ostatnią aktywnością dnia: układaniem puzzli: mapy fizycznej kontynentów. Tu znów nasuwały się pytania: Z jakim żywiołem mamy często do czynienia na Saharze?, albo w tropikalnych lasach?, czy na sawannie? Było fajnie. Szkoda, że półkolonia dobiega końca.
M.Gawlik, A.Deszcz
Zgodnie z zapowiedzią, na dzisiejszych zajęciach z języka angielskiego pt. „Princesses and Knights” odbył się turniej rycerski, w którym brali udział nie tylko nieustraszeni rycerze, ale i przepiękne księżniczki. Podczas próby odwagi (i jednocześnie próby zaufania), będącej konkurencją w parach, uczestnicy nawigowali swojego partnera, bądź partnerkę w języku angielskim, by bezpiecznie pokonać tor przeszkód, ponieważ konkurencja odbywała się z zakrytymi oczami. Celem kolejnej konkurencji – próby delikatności – było pokonanie pewnego dystansu i utrzymanie w powietrzu dmuchanego przez uczestników piórka. Następnie graliśmy w grę zręcznościową „Dragon’s Tail”, a później w „Princess, Knight and Dragon” – średniowieczny odpowiednik gry „Papier, kamień, nożyce”.
„Miłość”oraz inne uczucia i emocje były przedmiotem warsztatów filozoficznych. Po wysłuchaniu baśni „O królewnie i niebieskiej róży” usiłowaliśmy odpowiedzieć sobie, czym jest miłość, jak się przejawia w naszym życiu oraz jakie są różnice pomiędzy uczuciami, a emocjami. Grupy uczestników otrzymały plakaty z podstawowymi emocjami, które próbowali wyrazić za pomocą kolorów. Następnie graliśmy w kalambury emocjonalno-uczuciowe, polegające na tym, że każda para losowała emocję, bądź uczucie i prezentowała reszcie grupy w formie dramy. Zajęcia zakończyliśmy układaniem wczorajszych wspomnień w logiczną całość.
M.Bobro