Maszynowy czwartek

Czwartek miał nam upłynąć pod znakiem maszyn..

Najpierw była kreatywna rozgrzewka przy stoliku, w czasie której zajmowaliśmy się klamerkowymi robaczkami i wężami jeszcze (tymi z wtorku). Pani Gosia nawet zjawiła się dzisiaj z maszyną do szycia coby profesjonalnie wspomóc dzieci, szycie i węże.

Potem krótki Konkurs Fryzur dla dziewczynek, - rozstrzygnięcie jutro.

Potem była sportowa rozgrzewka (karate i fitness) i umysłowa - poszerzająca horyzonty językowe ;)

Półkoloniści poprawili na naszych zajęciach nie tylko znajomość języka angielskiego, także nieco niemieckiego powinno zostać w głowach, - niemiecka wyliczanka: Eins, zwei, Polizei…, która świetnie zgrywa się z maszerowaniem.

A potem poszliśmy do autobusu i pojechaliśmy do Muzeum Drogownictwa, do Szczucina. Jest ogromne i bardzo ciekawe. Najpierw dzieci pooglądały stare bajki o zachowaniu się na drogach. Były tak inne od tych dzisiejszych, że nie nudne już nawet z tego powodu.. Potem pan przewodnik oprowadzał nas po budynku i opowiadał o tym, jak dawniej budowano drogi, jak zmieniały się maszyny do ich budowy. Na zewnątrz budynku znajduje się skansen maszyn drogowych, w którym można zobaczyć fragmenty różnych nawierzchni stosowanych w drogownictwie od starożytności do czasów współczesnych i mnóstwo maszyn i urządzeń drogowych. Ta część muzeum interesowała naszych półkolonistów najbardziej. Te wszystkie: zrywaki, otaczarki, smolarki, walce i pługi, te rozścielacze i frezarki asfaltu.. Tak, tak do wszystkich chciałoby się wejść, a najlepiej na sam dach, a jeszcze najlepiej to rozebrać którąś z tych otaczarek na części. Wiemy, wiemy chłopcy –

Cóż, szybko zrobiła się pora obiadowa i wróciliśmy do szkoły na pyszne placki ziemniaczane z dodatkami na życzenie. Panie Kucharki naprawdę rozpieszczają naszych półkolonistów: co obiad, - to smakowitości. I zawsze można mieć jakieś życzenie co do obiadu, i dokładkę. Na podwieczorek były dzisiaj na przykład domowo wypiekane w naszej kuchni bułeczki z serem.

Potem nastąpił atrakcji ciąg dalszy: Najpierw zabawa: „Opowieści dziwnej treści”. Dzieci wybierały ze środka koła kartoniki, odkrywały je i według obrazka, który znajdował się na odkrytej stronie układały historię. Historia mogła być zwariowana, ale musiała być logiczne. Taka była – z naciskiem na „zwariowana”.. Było coś o kocie, mokrym, bo oblanym czarną kawą, który wyskakuje z plecaka i o chorej, ugryzionej przez komara śwince, która aby odreagować musiała spać w namiocie.. Kreatywność dzieci nie zna granic!

Po „Opowieściach dziwnej treści” były zajęcia: „Mały projektant”. Dzieci ubierały kawałkami materiałów postacie chłopców i dziewczynek, rysowały buzię, „organizowały” włosy, dopinały kolczyki i naszyjniki, ubierały w butki. Powstały piękne prace. Pooglądajcie!

Zapraszamy na jutro, na Finałowy Piątek!  

Galeria

 Opracowanie tekstu i fotogalerii: M.Gawlik i A.Deszcz